Jezabel skazana

Otrzymałem odpis wyroku nakazowego w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Sąd Rejonowy w mieście zamieszkania oskarżonej wydał wyrok, w którym uznał Jezabel winną tego, że w dniu 26.10.2023 roku o godz. 16:30 kierując swoim pojazdem poprzez nieprawidłowo wykonany manewr cofania uderzyła w zaparkowany pojazd (należący do mnie) czym spowodowała zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym dla mnie oraz przewożonej przez siebie pasażerki (mojej córki). Została jej wymierzona grzywna w wysokości 200 zł oraz opłata za przeprowadzenie postępowania w wysokości 100 zł.

Jezabel nawet nie stawiła się na rozprawie, a ja mogę w końcu zlikwidować szkodę u ubezpieczyciela. Po co to wszystko? Czy nie mogliśmy dojść do porozumienia na miejscu zdarzenia? Czy nie mogła ostatecznie przyjąć mandatu? Czy nie mogła pozwolić mi zobaczyć się lub chociaż pozwolić mi porozmawiać z córką w dniu moich urodzin? Kim jest kobieta, która pozwala sobie na takie zachowanie?

Sąd w sprawie odbioru córki z przedszkola

Przyszła odpowiedź na pismo, które pani dyrektor przedszkola wysłała do sądu z zapytaniem czy może mi wydawać córkę kiedy po nią przejeżdżam.

Sąd Rejonowy w *** III Wydział Rodzinny i Nieletnich informuje, iż ojciec małoletniej  ******* ******* posiada władzę rodzicielską względem córki. Ma zatem prawo odbierać małoletnią z przedszkola. Postanowieniem tut. Sądu tymczasowo powierzono pieczę nad dzieckiem matce – ustalając jednocześnie miejsce zamieszkania dziecka w miejscu zamieszkania matki, co nie przesądza o braku uprawnienia ojca do odbierania dziewczynki z przedszkola.
Jednakże do chwili zakończenia postępowania sądowego – o terminie i godzinach odbioru dziewczynki przez ojca powinna decydować matka – wydawanie dziecka ojcu powinno się odbywać zgodnie z jej stanowiskiem.

Zostałem pozbawiony możliwości odbierania córki z przedszkola, pomimo że mam wszelkie prawa, aby to robić i robię to od samego początku.

Najbardziej w tym wszystkim przeraża mnie ignorancja dyrektorki i jej faworyzacja matki przy jednoczesnym zapewnianiu mnie, że ona nie chce stawać po żadnej ze stron.  Dyrektorka nie prowadzi placówki publicznej i nie ma obowiązku przetrzymywania mojej córki – nie jest również funkcjonariuszem policji, ani nawet urzędnikiem jednak za takiego się uważa i nie widzi w tym nic złego.

Znowu policja

Ponownie policja została wezwana do mojego domu.

Jest długi weekend ze względu na majówkę. W czwartek zawsze odbieram córkę z przedszkola, a następnie zaprowadzam ją tam ponownie w piątek. Nie widziałem córki od wtorku i nie mogłem odebrać Tysi wcześniej pomimo, że powinienem spędzić z nią ten dzień.

Jezabel pozwoliła mi przyjechać po nią dopiero o godzinie 17:00. Byłem po córkę na rowerze. Matka zażyczyła sobie, abym odwiózł jej Tysię na godz. 10:00 rano w dniu następnym. Nie zgodziłem się, ponieważ z całego długiego weekendu miałbym tylko kilka godzin. Powiedziałem, że odwiozę ją w piątek na godz. 17:00 i tak też (jak zawsze) zamierzałem zrobić. Jeszcze tego samego dnia dostałem pogróżki przez SMS, że wszystko to będzie zgłoszone do sądu i będzie wezwana policja. Jak obiecała tak zrobiła i o godz. 19:00 tego samego dnia, do moich drzwi zadzwoniła policja w towarzystwie Jezabel.

Kolejna interwencja, ja kolejny raz w miarę opanowany (choć zestresowany). Tym razem starszy policjant i młodsza policjantka. Legitymuję się, oni pytają co się stało, Jezabel zaczyna swoje…

Interwencja kończy się jak zwykle tak samo. Oni robią notatkę i odjeżdżają, Jezabel się odgraża, coś rzuca w moim kierunku, ale nie zwracam uwagi. W końcu ona sama również odjeżdża, tym razem nie chciała zobaczyć się z Tysią. Całe szczęście, mniej stresu dla dziecka.

Wracam do domu, córka się do mnie przykleja i pyta czy mama ją zabierze? Odpowiadam, że nie, że ten dzień i większość jutrzejszego jest dla nas. Tysia radośnie biegnie do swojego pokoju i zaprasza mnie do zabawy.

Czuję się jak bohater filmu Macieja Ślesickiego.