Ponownie na komendzie: Sprawa przywłaszczenia zegarka

Po raz kolejny – już czwarty – otrzymałem wezwanie na komendę w charakterze świadka. Sprawa dotyczyła zegarka, o którym już wcześniej tutaj pisałem, a którego zapomniałem oddać Jezabel. Matka naszej córki zgłosiła na policję przywłaszczenie zegarka o wartości około 220 zł.

Policjant, który mnie przesłuchiwał, zachował się bardzo kulturalnie i od razu dało się wyczuć – co tylko potwierdził – że sprawa zostanie umorzona. Zegarek nie został bowiem przywłaszczony, ponieważ został zwrócony. Całą sytuację opisywałem już wcześniej na tej stronie. Matka miała prawo zgłosić sprawę, funkcjonariusz musiał przyjąć zgłoszenie, a ja – wyjaśnić, jak to wszystko wyglądało.

Zmarnowano mój czas, czas funkcjonariusza oraz – co najbardziej boli – nadszarpnięto zdrowie mojej córki, która była obecna podczas składania zawiadomienia przez matkę.

 

 

Duplikat karty SIM

W końcu otrzymałem duplikat karty SIM, którą mogłem ponownie umieścić w zegarku córki. Wydanie duplikatu kosztowało 25 zł i wymagało kilku rozmów telefonicznych. Zegarek powędrował do plecaka Tysi, a ja poinformowałem Jezabel o tym, dodając, że jest w tej chwili wyłączony, i zapytałem, czy zwróci mi koszty wymiany.

Po tym, jak odwiozłem córkę i wróciłem do domu, otrzymałem wiadomość:

Zegarek masz w skrzynce na listy, do ktorej masz klucz. Mozesz go sobie zabrac.

Brak karty SIM

Odbierając Tysię ze szkoły, dowiedziałem się, że matka znów wyjęła kartę SIM z mojego zegarka. Tym razem jednak karta nie znajdowała się razem z zegarkiem. Gdy zapytałem Jezabel o jej los, stwierdziła, że nic nie wie i że Tysia musiała ją zgubić. Po tym, co przechodzę od kilku lat, nie wierzę w ani jedno jej słowo.

Co za głupie i złośliwe zachowanie. Kto ją tego nauczył? Po kim odziedziczyła tyle zawiści?

Wyjąłem kartę z zegarka Jezabel. Odda moją – dostanie swoją. Równie głupie, ale po prostu nie wytrzymałem. Nie jestem doskonały.