Znowu policja

Ponownie policja została wezwana do mojego domu.

Jest długi weekend ze względu na majówkę. W czwartek zawsze odbieram córkę z przedszkola, a następnie zaprowadzam ją tam ponownie w piątek. Nie widziałem córki od wtorku i nie mogłem odebrać Tysi wcześniej pomimo, że powinienem spędzić z nią ten dzień.

Jezabel pozwoliła mi przyjechać po nią dopiero o godzinie 17:00. Byłem po córkę na rowerze. Matka zażyczyła sobie, abym odwiózł jej Tysię na godz. 10:00 rano w dniu następnym. Nie zgodziłem się, ponieważ z całego długiego weekendu miałbym tylko kilka godzin. Powiedziałem, że odwiozę ją w piątek na godz. 17:00 i tak też (jak zawsze) zamierzałem zrobić. Jeszcze tego samego dnia dostałem pogróżki przez SMS, że wszystko to będzie zgłoszone do sądu i będzie wezwana policja. Jak obiecała tak zrobiła i o godz. 19:00 tego samego dnia, do moich drzwi zadzwoniła policja w towarzystwie Jezabel.

Kolejna interwencja, ja kolejny raz w miarę opanowany (choć zestresowany). Tym razem starszy policjant i młodsza policjantka. Legitymuję się, oni pytają co się stało, Jezabel zaczyna swoje…

Interwencja kończy się jak zwykle tak samo. Oni robią notatkę i odjeżdżają, Jezabel się odgraża, coś rzuca w moim kierunku, ale nie zwracam uwagi. W końcu ona sama również odjeżdża, tym razem nie chciała zobaczyć się z Tysią. Całe szczęście, mniej stresu dla dziecka.

Wracam do domu, córka się do mnie przykleja i pyta czy mama ją zabierze? Odpowiadam, że nie, że ten dzień i większość jutrzejszego jest dla nas. Tysia radośnie biegnie do swojego pokoju i zaprasza mnie do zabawy.

Czuję się jak bohater filmu Macieja Ślesickiego.